poniedziałek, 17 października 2011
Dworzec PKP w Słupsku i to z nikona D1 :)
Nie wiem jak to się działo ale stary Nikon D1, który miał matrycę tylko 2,7 mln px robi o niebo lepsze zdjęcia niż obecne cyfry. Kolorystyka ma w sobie coś z negatywu. Szkoda, że nowe aparaty tego w sobie już nie mają. Jakby bezduszne.
I na serio zapewniam, że pliki z D1 w zupełności wystarczą do fotografii prasowej :)
Czasami warto to body wyciągnąć z szafy. Całkiem inna praca :)
Specyfikacja Nikon D1
Autor:
Hubert Bierndgarski
o
11:29
0
komentarze


Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
dworzec,
dworzec pkp,
pkp,
slupsk
niedziela, 16 października 2011
środa, 12 października 2011
"Pałace i dwory" nowy album słupskiego fotoreportera Jana Maziejuka
Jan
Maziejuk, jeden z najstarszych i najbardziej doświadczonych
słupskich fotoreporterów wydał swój trzeci album fotograficzny.
„Pałace i Dwory ziemi słupskiej” taki tytuł nosi ten album. We
wtorek w Słupskim Starostwie Powiatowym w Słupsku, które jest
współwydawcą albumu odbyła się jego prezentacja.
Pierwszy album, który dwa lata temu
wydał Maziejuk nosił tytuł „Tak to widziałem”. Znalazły się
w nim zdjęcia, którymi fotoreporter pokazał jak widział w czasie
swojej pracy Słupsk i Ziemię Słupską.
Drugi album „Dziecko” pokazuje
obraz dziecka na przestrzeni zawodowych lat Maziejuka.
- Dziecko to bardzo wdzięczny temat
do fotografowania – mówi Jan Maziejuk – Przez lata mojej pracy
zawsze na fotografii pojawiało się dziecko. Do albumu wybrałem
kilkaset zdjęć. Do druku poszło 180 fotografii przedstawiających
dziecko w różnych sytuacjach życiowych. Albumy zostały
przygotowane przez bydgoskie wydawnictwo „Unigraf” we współpracy
ze Starostwem Powiatowym w Słupsku.
Teraz pojawił się kolejny album w
którym Maziejuk prezentuje zabytki powiatu słupskiego.
- Przyznam się, że miałem bardzo
mało czasu na przygotowanie materiałów do tego albumu – mówił
na prezentacji Jan Maziejuk. - Zrobiłem samochodem ponad 780
kilometrów. Myślę, że gdybym miał więcej czasu i nie robił
zdjęć jesienią, a latem album wyglądałby całkowicie inaczej.
Miałem jednak okazję zobaczyć pałace piękne i zniszczone,
zadbane i opuszczone. Wile z nich udało się uratować, ale robiłem
także zdjęcia w miejscach, gdzie czas zatrzymał się
kilkadziesiąt lat temu. Dla mnie ważne jest to, że mogę pokazać
historię tego regionu. Tym bardziej, że wiele z tych zabytków
przeżyje nasze pokolenie.
Poniżej wywiad z Janem Maziejukiem
spisany w 2009 roku.
- Pamięta pan swoje pierwsze
zdjęcie?
- Oczywiście ze pamiętam. To była
piękna młoda dziewczyna, księgowa, której zdjęcie zrobiłem
jeszcze w Kamnicy. Udało mi się nawet ostatnio kupić gdzieś na
aukcji aparat fotograficzny, taki sam jakim wtedy robiłem to
zdjęcie. Zamieściłem tą fotkę w swoim ostatnim albumie, w którym
są zdjęcia z całego mojego zawodowego życia.
- Z tego co wiem, to przygoda z
fotografią rozpoczęła się całkowicie przypadkowo?
- Faktycznie w 56 roku przyjechałem na
Pomorze, dokładniej do Miasta w poszukiwaniu pracy. Pamiętam
jeszcze jak przez pierwsze dni błąkałem się po mieście bez pracy
i dachu nad głową. Udałem się więc do pobliskiego PGR.
Zaproponowano mi pracę przy wyrzucaniu obornika na pryzmy. Tyle
dobrego, że dostałem jeść i nowe ubranie. Wytrzymałem tylko
kilka godzin. Poszedłem do innej miejscowości, do kolejnego PGR. Tu
już pracowałem jako kierowca. Wytrzymałem ponad trzy miesiące.
Wtedy uśmiechnął się do mnie los i spotkałem dawną znajomą z
rodzinnych stron. Była w kadrze kierowniczej zakładu i
zaproponowała mi pracę kulturalno-oświatowego. Jednym z
obowiązków, które miałem wykonywać była dokumentacja
fotograficzna wydarzeń odbywających się w PGR. Tak się zaczęła
moja przygoda z fotografią. W swoim życiu robiłem wiele rzeczy,
pracowałem jako kierowca, jako mechanik, mistrz w fabryce obuwia i
rękawiczek. Zawsze jednak miałem przy sobie aparat i zawsze robiłem
zdjęcia. Myślę, że w samych negatywach mam ponad 20 tysięcy
zdjęć, choć przyznam się, że może być ich o wiele więcej.
- Słyszałem jednak, że był czas,
kiedy zajął się pan filmem, a nie fotografią? Długo trwała ta
przygoda?
- Pod koniec lat sześćdziesiątych
kupiłem małą, amatorską kamerę filmową. Zrobiłem nią około
30 filmów, które z resztą do tej pory mam w domu. Przestałem
zajmować się filmem, bo na wywoływanie kliszy filmowej czekało
się wtedy około 7-do 8 miesięcy. To było dla mnie o wiele za
długo. Ja chciałem już teraz na miejscu widzieć efekty swojej
pracy. Dlatego zostałem przy fotografii.
- Dzisiejsza fotografia jest całkiem
inna od tej sprzed 30 lat. Na czym polega różnica?
- Tu nie chodzi tak na prawdę o
fotografię ale o społeczeństwo. Kiedyś ludzie byli bardziej
otwarci, chętni do mówienia, opowiadania o sobie, pokazywania się.
Nie bali się obiektywu, tym bardziej, że było to dla nich coś
nowego. Dzisiaj ludzie ciągle się spieszą, nie mają na nic czasu.
Poza tym dzisiaj każdy może robić zdjęcia, bo jest nieograniczony
dostęp do sprzętu. Teraz nawet jak bym bardzo chciał, nie uda mi
się zrobić takich zdjęć jak kiedyś. To już całkiem inny świat.
- Ale fotografuje pan aparatem
cyfrowym. Analogowa fotografia poszła już w zapomnienie?
- To, że pracuję cyfrówką
podyktowane jest tylko i wyłącznie ekonomią. Wywoływanie filmów,
negatywy, to wszystko kosztuje. Do cyfry wystarczy kupić tylko kartę
pamięci i można zrobić kilka tysięcy zdjęć. Przyznaję jednak,
że zdjęcia cyfrowe nie mają duszy. Są płaskie, bez trzeciego
wymiaru. Bez takiej swoistej głębi, którą można było zobaczyć
w zdjęciach analogowych. Czasami jeszcze pracuję negatywem, ale
bardzo rzadko.
- Żałuje pan jakiegoś ujęcia,
którego nie udało się sfotografować?
- Myślę, że całej mojej pracy było
dużo takich ujęć. Ale opowiem o jednym z ubiegłego roku. Na
spacerze w lesie widziałem jak jastrząb porywa młodego zająca.
Miałem przy sobie aparat gotowy do zdjęć. Zamiast tego jednak
postanowiłem pobiec i uratować tego zająca. Udało się i jastrząb
porzucił swoją ofiarę. Nie zrobiłem jednak żadnego zdjęcia i
czuję, że nigdy więcej na takie ujęcie nie trafię. Nie żałuję
jednak tej decyzji.
Hubert Bierndgarski
pahaoo.blogspot.com
poniedziałek, 10 października 2011
Tomasz Tomaszewski W poszukiwaniu stylu
Polecam wypowiedzi znanego fotografa Tomasza Tomaszewskiego zamieszczone na portalu fotograficznym Szeroki Kadr.pl
W poszukiwaniu stylu Część 1
W poszukiwaniu stylu Część 2
Tomaszewski w wywiadach skrótowo opowiada o poszukiwaniu własnego stylu w fotografii oraz dążeniu do realizacji własnych pomysłów fotograficznych.
Tomasz Tomaszewski
Członek Związku Polskich Artystów Fotografików, agencji Visum Archiv w Hamburgu, agencji Image Collection w Waszyngtonie oraz American Society of Magazine Photographers. Zajmuje się fotografią prasową, publikował swoje zdjęcia zarówno w najważniejszych pismach polskich jak i w największych magazynach zagranicznych, między innymi: Stern, Paris Match, GEO, New York Times, Time, Fortune, Vogue, Die Zeit, Elle. Wydał kilka książek autorskich: OSTATNI - Współcześni Żydzi Polscy (tekst Małgorzata Niezabitowska), W poszukiwaniu Ameryki (tekst Małgorzata Niezabitowska), Cyganie Polscy (tekst Jerzy Ficowski), W Centrum, Niezwykła Hiszpania, Rzut Beretem oraz ilustrował swoimi pracami kilkanaście prac zbiorowych. Autor wielu wystaw indywidualnych w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Izraelu, Japonii, Holandii, Włoszech, Irlandii, Niemczech, Polsce i na Madagaskarze. Laureat polskich oraz międzynarodowych nagród fotograficznych. Od dwudziestu lat współpracuje z magazynem National Geographic, w którym opublikował 18. esejów fotograficznych, a od roku 1999 jest głównym konsultantem jego polskiej edycji. Uczy fotografii w Polsce, USA, Niemczech i we Włoszech.
W poszukiwaniu stylu Część 1
W poszukiwaniu stylu Część 2
Tomaszewski w wywiadach skrótowo opowiada o poszukiwaniu własnego stylu w fotografii oraz dążeniu do realizacji własnych pomysłów fotograficznych.
Tomasz Tomaszewski
Członek Związku Polskich Artystów Fotografików, agencji Visum Archiv w Hamburgu, agencji Image Collection w Waszyngtonie oraz American Society of Magazine Photographers. Zajmuje się fotografią prasową, publikował swoje zdjęcia zarówno w najważniejszych pismach polskich jak i w największych magazynach zagranicznych, między innymi: Stern, Paris Match, GEO, New York Times, Time, Fortune, Vogue, Die Zeit, Elle. Wydał kilka książek autorskich: OSTATNI - Współcześni Żydzi Polscy (tekst Małgorzata Niezabitowska), W poszukiwaniu Ameryki (tekst Małgorzata Niezabitowska), Cyganie Polscy (tekst Jerzy Ficowski), W Centrum, Niezwykła Hiszpania, Rzut Beretem oraz ilustrował swoimi pracami kilkanaście prac zbiorowych. Autor wielu wystaw indywidualnych w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Izraelu, Japonii, Holandii, Włoszech, Irlandii, Niemczech, Polsce i na Madagaskarze. Laureat polskich oraz międzynarodowych nagród fotograficznych. Od dwudziestu lat współpracuje z magazynem National Geographic, w którym opublikował 18. esejów fotograficznych, a od roku 1999 jest głównym konsultantem jego polskiej edycji. Uczy fotografii w Polsce, USA, Niemczech i we Włoszech.
NIkon wypuszcza na rynek nowe, ultralekkie aparaty fotograficzne

Zobacz więcej
Autor:
Hubert Bierndgarski
o
14:19
0
komentarze


Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
fotografia,
lekki aparat fotograficzny,
Nikon
wtorek, 27 września 2011
sobota, 24 września 2011
niedziela, 18 września 2011
czwartek, 15 września 2011
Wiceprezydent z PO w lewicowym ścisku
Krzysztof Sikorski, wiceprezydent Słupska z Platformy Obywatelskiej (w środku, patrzy w obiektyw) wśród lewicowych polityków i urzędników. Dobra mina do złej gry?
Subskrybuj:
Posty (Atom)